piotras
I teraz najlepsze.
Mam obecnie dzieci w wieku 6, 9, 11. Wybieramy się na wycieczkę rowerową całą rodziną. I co? Teoretycznie powinniśmy się rozdzielić na dwie grupy: 6 i 9 po chodniku, przy czym rodzicom wolno jechać bezpieczniej jako towarzystwo dla młodszych, za to 11-ka musi napitalać po jezdni ze śmiercią w oczach! Jeśli nie ma chodnika, to część rodzinki po lewej, część po prawej! Zarąbista ta wycieczka. Zwłaszcza jazda z młodymi po lewej jest super bezpieczna i wygodna, kierowcy pukają się w czoła (bo nawet oni, po egzaminach, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji tego przepisu o młodych rowerzystach i ich towarzystwie), a zjeżdżając co chwila na pobocze można zęby stracić.
W praktyce leję na to wszystko sikiem parabolicznym i gdy tylko jest zdatny do jazdy chodnik, to jedziemy wszyscy chodnikiem, a jeśli nie, to po prawej stronie jezdni, z tym że przy większym ruchu w dwóch grupkach (2 + 3, z dorosłym w każdej) w odstępie kilkunastu metrów, żeby ułatwić wyprzedzanie. Zazwyczaj ja jadę na końcu w pobliżu środka pasa, zwłaszcza na zakrętach itp., żeby komuś nie przyszło do głowy wyprzedzać na gazetę. Święcę się przy tym jak psu jajca po deszczu, kamizelka, duży odblask, dwie wściekle mrugające czterodiodowe ketajki po obu stronach na wspornikach bagażnika (bo jedna na łuku może być zasłonięta przez obręcz i oponę - sprawdzałem), taśma odblaskowa na sakwach (jeśli są w użyciu). Mam lusterko na lewym rogu i korzystam - jeśli widzę, że z tyłu nadjeżdża samochód i jest wolna droga, zjeżdżam do prawej i ostrzegam dzieci. Jeśli z przeciwka ruch lub jest nieprzejrzysta droga (łuk itp.) to bezczelnie jadę środkiem i jeszcze łokieć wystawiam, jak się któryś do szczura przymierza. Większość zwalnia, po czym wyprzedza po zmianie pasa. Jak widzę, że zrobiło się wolne, to ustępuję ze środka. Jeśli jedzie za nami coś dużego, to ordynuję zjazd na pobocze, do zatoki czy co tam akurat jest bezpiecznego do zatrzymania. Nie tamujemy nadmiernie ruchu, nawet sześciolatek dzielnie zaiwania 30 km/h na płaskim. Na podjazdach trzeba bardziej uważać, czasami lepiej popchać poboczem - dziurawym, bo innych jak na lekarstwo.
O ścieżkach rowerowych nie ma co wspominać, bo ich praktycznie nie ma.
Na razie żyjemy, mandatów nie dostaliśmy.
Za kierownicą czterech kółek ZAWSZE zmieniam pas, wyprzedzając rowerzystę. Czasem nawet po ciągłej przejadę. To kolejny absurd - ostatnio jest mania malowania podwójnych ciągłych na długich, prostych odcinkach wąskich dróg międzywioskowych. Jedzie babinka 5 km/h na ukrainie i NIE DA SIĘ jej legalnie wyprzedzić przez pięć kilometrów, bo pas za wąski. Trudno, najeżdża się na ciągłą...