Kamizelka? Chyba kuloodporna... ;)
Fakt. Niby widoczność na drodze bezcenna. I jej osiągnięcie godne wszelkich starań. Ale opakowanie się w plastikowy kondom, który nie oddycha i nie przepuszcza powietrza, szczególnie latem, to dla mnie zbyt duże wyrzeczenie. Potem się taki delikwent gotuje żywcem i przestaje myśleć na drodze. Zupełnie jak w upalny dzień w samochodzie bez klimy... ;)
Oczywiście nie przeginajmy. Światła wystarczają. A wszystkie sportowe ciuchy na rower, choćby i buty, mają elementy odblaskowe. W dodatku są znacznie bardziej praktyczne. Nie chciałbym, żeby komuś strzeliło do łba obowiązkowe wprowadzenie kamizelek odblaskowych!
Światła to podstawa. Ale nawet one potrafią razić albo wkurzać, jeśli choćby raz mijaliście takiego pajaca który mocnym halogenem czy diodą miga z przodu, lub świeci po oczach. Tylko wyjechać z kopa...
Kamizelka na rowerze pozbawionym świateł jest ok. Ale to niezgodne z przepisami i jedyny moment w którym wyobrażam sobie jej zastosowanie, to całkowite wyczerpanie ogniw w lampach lub ich wylanie. Zdarza się to jednak rzadko. Podobnie jak naprawdę tragiczna pogoda, wtedy może...
Tylko kto wtedy jeździ? Tylko ja... ;)