Ma 75 lat i 145 tysięcy kilometrów na koncie. Janusz Strzelecki-Riverod 11 lat przemierza świat na rowerze. W niedzielę wyruszył w swoją najtrudniejszą podróż. Chce ją zakończyć na olimpiadzie w Rio de Janeiro w 2016 r.
- Nie wyobrażam sobie śmierci w łóżku czy przed telewizorem. Jak umrzeć to tylko w drodze - wygłasza swoje życiowe motto rowerzysta. - Dlatego znów wyruszam. Najpierw autobusem do Kaliningradu, tam wsiadam w samolot (Aerofłot zafundował mi bilet), lecę do Moskwy a stamtąd na Daleki Wschód, który przemierzam już rowerem: Chabarowsk, potem Sachalin i Kamczatka.