Łódzcy rowerzyści nie mają łatwego życia. Twierdzą, że miasto nie jest przystosowane do poruszania się rowerem. Niewiele jest ścieżek rowerowych, a dziurawe wąskie drogi nie zachęcają do wojaży. W centrum Łodzi brakuje stojaków, a główną ulicą trzeba jechać slalomem.
Do jazdy rowerem nie nadaje się ul.Piotrkowska, mimo że jest wpisana w wykaz ścieżek rowerowych Zarządu Dróg i Transportu. Zdaniem Tomasza Wolskiego, Piotrkowska powinna mieć wydzieloną ścieżkę rowerową: - Żeby przejechać przez centrum trzeba się nieźle namęczyć. Nikt nie chce jeździć Wschodnią czy Zachodnią, pozostaje więc Piotrkowska - tłumaczy pan Tomasz. - Cały czas trzeba jednak kluczyć między zaparkowanymi samochodami, ogródkami piwnymi, donicami z kwiatami i pieszymi. Na Piotrkowskiej nie ma miejsca dla rowerów.
To nie koniec utyskiwań. Rowerzyści zwracają uwagę na brak parkingów dla rowerów. - Na odcinku między placem Wolności a ulicą Zieloną nie ma ani jednego stojaka - mówi Przemysław Wojdat. - Pojedyncze parkingi pojawiają się na dalszym odcinku ulicy, ale są to zazwyczaj stojaki wystawione przez prywatne sklepy. W innych miejscach trzeba przypinać rower do kosza na śmieci albo do latarni. Ani jednego rowerowego parkingu nie ma też przed Urzędem Miasta i przed Urzędem Celnym. A przecież do żadnego z urzędów wejść z rowerem nie można, więc może przydałyby się stojaki...