Mieszkańcy katowickiej dzielnicy po raz kolejny udowodnili, że bez oglądania się na urzędników potrafią zrobić coś dla dzielnicy. Tym razem będzie to szlak rowerowy.
Do tej pory rowerzysta, który chciał dotrzeć do Nikisza, musiał jechać od strony Giszowca wzdłuż ruchliwej ul. Szopienickiej albo od strony Doliny Trzech Stawów ulicami przez las obok cmentarza komunalnego. - Projektanci ścieżek zupełnie o nas zapomnieli, chociaż tyle się mówi, że dzielnica staje się perełką Katowic - mówi Zdzisław Majerczyk, mieszkaniec dzielnicy, członek stowarzyszenia Razem dla Nikiszowca i rowerzysta, który kilka lat temu objechał na dwóch kółkach całą Polskę.
Majerczyk organizuje teraz rajdy rowerowe dla mieszkańców. - Problem zawsze jest ten sam: jak bezpiecznie wydostać się z dzielnicy. Między Nikiszowcem a Giszowcem jest taka możliwość. Jadąc od nikiszowieckiego rynku, jedziemy w stronę przejazdu kolejowego za probostwem. W Janowie wjeżdżamy w Zamkową i wjeżdżamy do lasu. Leśnymi duktami docieramy do ośrodka Bolina. Wzdłuż stawu dojeżdżamy do estakady kopalni Wieczorek i dalej do ul. Mysłowickiej już na Giszowcu. Stamtąd ul. Ceramiczną dojeżdżamy do cegielni i skręcamy w prawo i wjeżdżamy w zabudowania starego Giszowca. Stamtąd ul. Wojciecha do wiaduktu pod Murckowską i tam mamy już początek dzisiejszych tras rowerowych - wyjaśnia Majerczyk.