Policja postawiła ultimatum: albo Marcin Hyła wychodzi z zespołu, albo wychodzi ona. A że Hyła wyjść nie zamierzał, to wyszła policja. Tak zakończyła się dziesięcioletnia współpraca policji z rowerzystami w ramach powołanego przez prezydenta miasta zespołu zadaniowego ds. ścieżek rowerowych.
Kogo zdominował Hyła (z sieci Miasta dla Rowerów, najbardziej znany aktywista rowerowy w mieście)? I jak? Zabierał mikrofon, kopał po nogach pod stolikiem, podszczypywał? Jeżeli zdominował policję, to równie ciekawa jest kwestia, w jaki sposób policja sobie na to pozwoliła?
Nazwa jest skomplikowana: "Zespół zadaniowy ds. ścieżek rowerowych i bezpieczeństwa niechronionych (rowerzysta, pieszy, dziecko, niepełnosprawny) uczestników ruchu drogowego". Tworzą ją fachowcy z policji, Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, aktywiści rowerowi i magistraccy urzędnicy, którzy opiniują projekty, sprawdzają planowane inwestycje pod kątem rozwiązań rowerowych, zgłaszają uwagi, szukają bubli. Dzięki uporowi zespołu udało się uniknąć wielu błędów i realizacji zwyczajnie idiotycznych pomysłów.