- Masa Krytyczna nie będzie jeździć do końca świata. Przestaniemy, kiedy w Warszawie rowerzyści będą mieli to, o co walczą. Ale kilka lat jeszcze musimy masować - mówi Marcin Myszkowski. To on z garstką kolegów od sześciu lat napędza rowerową Masę Krytyczną - organizowane w ostatnie piątki miesiąca przejazdy setek albo tysięcy rowerzystów przez miasto, aby władze pamiętały o ich potrzebach.
Marcin Myszkowski: To ja podjadę do "Gazety", skoczę na rolkach.
Wojciech Tymowski: Taki kawał, spod Konstancina?
- Na rolkach jadę kawałek, przez moją wieś do przystanku - dwa kilometry, potem już autobusem, w Warszawie znowu na rolkach.
To chyba rzadki widok w twojej wsi - facet na rolkach?
- Chyba tylko ja to robię. Ale skoro zostałem wybrany do rady sołeckiej, to znaczy, że to nie wydaje się dziwne.
Półtorej godziny później
To gdzie te rolki?