Szef SLD Grzegorz Napieralski i Zieloni 2004 zachęcali w czwartek z okazji Europejskiego Dnia bez Samochodu, by przesiąść się na rower. "Rower nie truje, nie hałasuje, rower to aktywność" - przekonywali wspólnie lider Sojuszu i działacze Zielonych.
Uczestnicy czwartkowej konferencji, zorganizowanej na warszawskim placu Zbawiciela, podpisali też symboliczną "kartę rowerową". "Chcemy w ten sposób promować transport rowerowy w mieście. Główne hasła to: rower nie truje, rower nie hałasuje, rower to aktywność, rower jest dostępny dla każdego, rower nie tankuje" - wyjaśniła Agnieszka Grzybek z Zielonych.
Jej zdaniem obecna polityka, z jaką mamy do czynienia w Polsce, jest przede wszystkim nastawiona na promowanie indywidualnego transportu samochodowego. "Ona nie zdaje egzaminu, jest też sprzeczna z zaleceniami Unii Europejskiej, ponieważ UE zaleca, aby jej państwa członkowskie przeznaczały środki na inwestycje, drogi i kolej, w podziale 60 proc. na drogi i 40 proc. na kolej, natomiast u nas ta proporcja jest zupełnie odwrotna, czyli 85 proc. na drogi, a tylko 15 proc. na kolej" - uważa Grzybek.
Działaczka Zielonych przypomniała też postulat swej partii "tiry na tory". "Chodzi o to, by ograniczyć tranzyt ciężkich samochodów ciężarowych przejeżdżających przez nasz kraj i niszczących drogi, by wykorzystać tu kolej, co będzie też jednocześnie możliwością pozyskania środków na inwestycje" - zaznaczyła Grzybek.
Napieralski przyznał, że często korzysta z samochodu, ponieważ w kampanii wyborczej ten środek lokomocji daje możliwość szybkiego przemieszczania się. "Namawiam jednak, aby korzystać ze środków komunikacji publicznej, takich jak pociąg, autobus, tramwaj, ponieważ to zmniejsza ruch, zmniejsza zużycie paliwa" - zachęcał.
"Chciałbym też dzisiaj serdecznie namawiać wszystkich: nie bójmy się komunikacji publicznej, to na pewno nam będzie łatwiej nam się żyło, szczególnie w dużych miastach, o wiele wygodniej" - dodał. Sam - jak mówił - czasem jeździ na rowerze, z córkami.
Po konferencji do Napieralskiego i Grzybek podeszła też starsza pani, która skarżyła się na rowerzystów jeżdżących po warszawskich chodnikach. Lider Sojuszu odpowiedział, że w stolicy trzeba budować więcej ścieżek rowerowych tak, by również miłośnicy dwóch kółek mieli którędy jeździć.
Napieralski przybył na czwartkową konferencję ubrany w dżinsy, sportową bluzę i sportowe buty. Po konferencji przebrał się w specjalnie na tę okazję przygotowaną koszulkę z zielonym nadrukiem roweru. Wsiadł też na dwa kółka i jeździł po placu Zbawiciela. W tym momencie zjawił się Janusz Palikot, lider Ruchu Palikota.
Palikot wyjaśnił dziennikarzom, że w pobliskim kinie Luna prezentował w czwartek nowy spot wyborczy. "Wychodząc z kina Luna, zobaczyłem pana przewodniczącego Napieralskiego i pomyślałem, że może jest szansa, żeby zaprosić go na debatę. Trochę dziwne, że jeździ na rowerze, ale jeśli uważa, że jedyna forma, w której on ma równe szanse z innymi, to jest ta, kiedy jego partner też jeździ na rowerze, to ja jestem w stanie debatować na rowerze" - powiedział Palikot.
"Może być debata na rowerze!" - krzyknął do przejeżdżającego lidera Sojuszu. Napieralski jednak nie odpowiedział. Palikot, zachęcony przez działaczy Zielonych, również podpisał "kartę rowerową".