Namawianie do zakładania kamizelek w mieście to próba zrzucenia odpowiedzialności na potencjalne ofiary - uważa Bractwo Rowerowe. Jego zdaniem najczęściej winni wypadkom są kierowcy
Sebastian Pawłowski i Bartłomiej Drąg z Bractwa Rowerowego sięgnęli do Systemu Ewidencji Wypadków i Kolizji prowadzonego przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad z lat 2006-2008. Przeanalizowali dane dotyczące tego, co się wydarzyło na wszystkich typach dróg w Radomiu. I wyliczyli, że w wypadkach w naszym mieście zginęło w tym czasie pięcioro rowerzystów, 68 zostało rannych. Wszystkich zdarzeń drogowych było 147.
Z analizy przeprowadzonej przez Bractwo wynika, że statystyczny rowerzysta biorący udział w wypadku lub kolizji to trzeźwy 34-letni mężczyzna. Do wypadków najczęściej dochodzi latem przy świetle dziennym (89 proc. wypadków) i przy dobrej pogodzie (75 proc.).
- Dane przeczą rozpowszechnianej przez policję informacji, że do wypadków najczęściej dochodzi przy słabym oświetleniu, o zmroku lub o świcie - twierdzi Łukasz Zaborowski, skarbnik Bractwa Rowerowego.
Kolizja lub wypadek polegają najczęściej na bocznym zderzeniu samochodu osobowego z rowerzystą na prostym odcinku drogi. Najczęstszą przyczyną jest nieudzielanie pierwszeństwa przejazdu przez kierowcę samochodu lub rowerzystę. Nieco częściej winny jest kierowca.
- Drugim najczęściej występującym typem zdarzenia jest najechanie na tył roweru - opowiada Zaborowski. - Wynika to z niezachowania odpowiedniej odległości między samochodem a rowerem. Przyczyną wypadków nie jest niewłaściwe oświetlenie, ale brawura kierowców - twierdzi.