Komentatorów zajmuje szeroko dyskutowany w Niemczech obowiązek jazdy w kasku dla rowerzystów. Okazją jest orzeczenie sądu, zgodnie z którym także rowerzysta bez kasku w razie wypadku ma prawo do pełnego odszkodowania. Ostatnio opinię publiczną w Niemczech zbulwersowała sprawa dziewczyny, której towarzystwo ubezpieczeniowe chciało obniżyć odszkodowanie właśnie ze względu na brak kasku.
"Ludwigsburger Keiszeitung":
"Na szczęście w przypadku żenującego zachowania towarzystwa ubezpieczeniowego zwyciężył zdrowy rozsądek. A przy okazji Federalny Trybunał Sprawiedliwości w Karlsruhe pozbawił na razie argumentów zwolenników wprowadzenia obowiązku noszenia kasku. I dobrze. Bez wątpienia ten proces sądowy mocno zaostrzył debatę o obowiązku wprowadzenia ochrony głów rowerzystów. Zresztą toczy się ona od wielu lat. Orędownicy bezpieczeństwa i ci uszczęśliwiający innych na siłę są w tym kraju wszechobecni i myślą typowo po niemiecku - kto nie słucha, ten musi poczuć. Ma to znaczyć, że kto nie nosi kasku na rowerze, tego musi do tego po prostu zmusić ustawodawca. Nie, dziękujemy".