Część reklam na słupach i latarniach jest dla nas, rowerzystów, niebezpieczna - mówi Łukasz Juszczak, przedstawiciel grupy Bydgoszcz Rowerowa.
Amatorzy jednośladów już od sierpnia starają się, by z naszego miasta zniknęły ze słupów reklamy sezonowe.
- O to, żeby plakaty nie pojawiały się na latarniach i znakach drogowych, staramy się nie dlatego, żeby zrobić komuś na złość. To dlatego, że nie czujemy się bezpiecznie - tłumaczy Łukasz Juszczak i dodaje: - Jadąc rowerem po wąskiej ścieżce ciężko jest wyminąć pieszych i innych rowerzystów. Do tego trzeba jeszcze uważać na kartonowe plakaty wiszące na każdym kolejnym znaku.
Za blisko i za nisko
Łukasz Juszczak w imieniu osób skupionych wokół inicjatywy Bydgoszczy Rowerowej, zwrócił się do plastyka miejskiego z prośbą o interwencję w sprawie rozmieszczania reklam na terenie Bydgoszczy.
- Mimo tego, że pisałem do plastyka miejskiego, a także do dyrektora wydziału promocji miasta, oprócz lakonicznych odpowiedzi nie uzyskałem żadnych konkretnych zapewnień o tym, że przy kolejnych akcjach reklamowych kartonowe plakaty nie będą przeszkadzały nam, rowerzystom, w korzystaniu ze ścieżek rowerowych - wyjaśnia Juszczak. Podkreśla: - Zgodnie z rozporządzeniem Ministra Transportu i Gospodarki Morskiej z dnia 2 marca 1999 r. w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać drogi publiczne i ich usytuowanie, minimalna wysokość elementów umieszczanych nad chodnikiem lub ścieżką rowerową, powinna być nie mniejsza niż 2,5 m, a w wypadku ich przebudowy albo remontu, może być zmniejszona do 2,2.