Rzadko piszemy o sportowych wydarzeniach, ale w przypadku takiego sukcesu robimy wyjątek. Polska zawodniczka - dwukrotna wicemistrzyni świata - Maja Włoszczowska wywalczyła historyczny, bo pierwszy w kolarstwie górskim olimpijski medal dla naszej ekipy.
Polka, reprezentująca barwy Halls Warszawa, startowała z drugiego rzędu, ale od razu przedarła się do przodu. I jak się za moment okazało, słusznie, bowiem tuż po starcie doszło do kraksy, po której spore straty poniosła jedna z faworyzowanych Chinek.
Po pierwszym okrążeniu prowadziła Niemka Sabine Spitz. 37-letnia zawodniczka nie oddała już uzyskanego prowadzenia do końca wyścigu, mającego 26,7 km długości. Włoszczowska po pierwszym kółku była 4., a na dobrej 6. pozycji jechała Aleksandra Dawidowicz.
Na drugim okrążeniu Włoszczowska była juz druga. Wprawdzie Polka na chwilę straciła tę pozycję na rzecz Chinki Chengyuan Ren, ale od półmetka wyścigu nasza zawodniczka jechała już samotnie na pozycji wiceliderki.
Na mecie pierwsza, tak jak pisaliśmy wcześniej, jako pierwsza zameldowała się Spitz. 41 sekund za nią "kreskę" minęła Włoszczowska, zaś trzecie miejsce wywalczyła Rosjanka Irina Kalentiewa.