Studenci i emeryci, przedstawiciele różnych profesji – razem kilka tysięcy rowerzystów wyruszyło wczoraj z Targu Węglowego na trasę XI Wielkiego Przejazdu Rowerowego, aby promować tę formę poruszania się po mieście.
Mieszkańcy Trójmiasta przyjechali na kolarzówkach, "góralach", a nawet tandemach, chociaż dla niektórych tandem to za mało. Pedałować w siedem osób to dopiero coś.
– Nasz pojazd to rower integracyjny – uśmiecha się Jakub Ryfa z Gdańska. – Wzorowaliśmy się na rowerach holenderskich i niemieckich, ale Polak jak to Polak, zawsze coś doda od siebie i ulepszy. Hamulce na przykład mamy z fiata 126p.
Impreza przyciągnęła wszystkich wielbicieli dwóch kółek. Byli rowerzyści całoroczni, codzienni, niedzielni, długodystansowi... Na przykład czteroletnia Justynka Pisańczyn z Oliwy na co dzień jeździ na rowerze czterokołowym. Tym razem przesiadła się na większy, prowadzony przez jej tatę. Z kolei Zdzisław Fąfara, emeryt z Gdańska, w czwartek wrócił z Helu. Całą 120 km trasę przejechał na rowerze. Wcześniej był w Berlinie – pięć dni pedałowania i drugie tyle z powrotem. – Człowiek na rowerze jest wolny – filozofuje pan Zdzisław.