To był niezwykły maraton MTB. Jego nadzwyczajność polegała na tym, że kiedy zawodnicy ruszali na trasę padało i to nieźle. W trakcie jazdy prawie 400 pasjonatów kolarstwa górskiego wiosenny deszcz przemienił się w ulewę. I trwało to tak przez kilka godzin.
Ten deszcz, ten nadmiar wody nadał trzeciej edycji Skandia MTB Maraton w Bielawie prawie epicki wymiar. Niedzielna rywalizacja pasjonatów kolarstwa górskiego z całego kraju, uczestniczyli w niej także Rosjanie, przebiegała pod znakiem zmagania się z zimnem, leśnymi drogami pełnymi błota, większym ryzkiem upadków i zagrożeń na trasie.
O godzinie 11.00 zawodnicy byli już gotowi do jazdy. Jak zwykle, z numerem jeden Czesław Lang - przed laty utytułowany szosowiec, obecnie najważniejszy organizator imprez kolarskich w Polsce.
Pierwsza linia startu w Skandia MTB Maraton to zaproszone przez wicemistrza olimpijskiego z Moskwy ważne osobistości - jeden z prezesów Skandii Paweł Ziemba, Iwona Bocian Zaciewska z Telewizji Polskiej, jak również znani przed laty kolarze - Zbigniew Krzeszowiec i Jan Brzeźny.
Ten ostatni, rocznik 1951, urodził się w miejscowości Oleszna, zaś swą kolarską karierę rozpoczynał w Dzierżoniowie. W tutejszym klubie o nazwie Huragan. I był jego najbardziej znanym zawodnikiem obok Jana Faltyna.
Jan Brzeźny pamięta swój pierwszy kolarski wyścig. Był rok 1968 i siedemnastolatek wystartował w Oławie, gdzie zajął szóste miejsce. Poźniej zdobywał doświadczenie, które zaprocentowało koszulką reprezentanta Polski. Cztery lata jechał w Wyścigu Pokoju: w roku 1974 - zwycięstwo drużynowe Polaków i Stanisława Szozdy, 1975 - zwycięstwo Ryszarda Szurkowskiego, Jan Brzeźny - najlepszy góral i wygrany jeden etap, 1977 - Jan Brzeźny był kapitanem i 1980 - Jan Brzeźny wygrał jeden etap.
– Wyścig Pokoju to była impreza unikatowa. Dziś takiej imprezy nie ma. To było prawdziwe ściganie się, bez układania się. To był najczystszy kolarski żywioł - to słowa człowieka, który kolarstwu oddał wiele lat swego życia.
Jan Brzeźny przyznaje, że potrafi w niedzielę siąść na rower i pomknąć w dal - niekiedy ponad 100 kilometrów. Lubi jazdę na rowerze szosowym, ale i ma 'górala'. Na nim właśnie, marki Kellys, pedałował niedzielę w deszczu. Zrobił to w dobrym stylu.
Na dystansie mini, 33 km, w kategorii M5 (50 lat i więcej) Jan Brzeźny zajął trzecie miejsce. Przegrał minimalnie z Czesławem Langiem (rocznik 1955), pierwsze miejsce zajął Mirosław Sokołowski z Kowar.
Też startowałem z pierwszej linii. Rozpoczęliśmy jazdę w deszczu w miejscu, gdzie w sobotę odbyły zawody Bank BPH Grand Prix MTB. Pokonaliśmy 5 km, do Bielawy, i wróciliśmy znów na szeroką drogę, by już na poważnie rozpocząć sportową rywalizację.
Deszcz, woda, ulewa i jej szum w górach - w tej niepowtarzalnej scenerii prawie 400 pasjonatów MTB rywalizowało na trzech dystansach: Mini - 33 km, Medio - 53 km i Grand Fondo - 82 km.
Niektórzy zawodnicy zbyt lekko się ubrali, po godzinie byli zziębnięci maksymalnie. Kilku z powodu ochłodzenia organizmu musiało się wycofać. Już na mecie rozmawiałem z wieloma zawodnikami. I ci doświadczeni, i ci dopiero wchodzący w świat maratonów MTB - nie sądzili, że niedzielna Skandia MTB Maraton będzie tak dramatycznie trudna.
Bohaterów było bardzo wielu. Każdy, kto w niedzielę dojechał do mety - może czuć się bohaterem. I to bez względu na liczbę przejechanych kilometrów.
Wyścig na dystansie Grand Fondo wygrał Andrzej Kaiser (rocznik 1973), polski najlepszy maratończyk MTB. Potrzebował na to 3 godzin 20 minut. W tej kategorii, M3, drugie miejsce zajął Wojciech Rakowski z Poznania, wytrawny maratończyk - w cywilu nauczyciel akademicki na UAM. Żadna z pań tym razem nie zdecydowała się na konfrontację z najdłuższym dystansem.
Byłem, jechałem, rywalizowałem. Zająłem 111 miejsce na Mini z czasem 2:20:54. Przegrałem minimalnie, o dwie sekundy, z Iwoną Bocian Zaciewską z Telewizji Polskiej. Na podjazdach jej odjeżdżałem, na zjazdach pędziła w dół z niesamowitą prędkością. I wyprzedziła mnie na zjeździe z Łysej Góry. Choć ja na zjeździe po asfaltowej szosie zanotowałem na swym liczniku prędkość 56,6 km/h.
Umorusani, brudni do granic, ale szczęśliwi, że dojechali. Dorota Warczyk (1975) wygrała na dystansie Medio. Jest nauczycielką wychowania fizycznego w Tomaszowie Mazowieckim, w tamtejszym LO im. Stefana Żeromskiego. Przed rokiem wygrała około 30 wyścigów, ten rok przynosi także jej sportowe sukcesy. W niedzielę zapowiedziała, że za dwa tygodnie będzie startować w Nałęczowie.
Zbigniew Krzeszowiec był najlepszy w kategorii M5 na dystansie Medio. Ten świetny przed laty kolarz utrzymuje fantastyczną formę sportową i praktycznie nie ma w tej chwili w Polsce godnego siebie rywala.
Kolarze jechali w deszczu, zaś Marcin Tarociński, zawodowy spiker imprez sportowych, witał pierwszych i kolejnych zawodników na mecie. I tworzył klimat imprezy - jakby na przekór wodzie padającej z nieba.
Bielawa 2008. Lang, Brzeźny, Krzeszowiec - mistrzowie kolarstwa sprzed lat zajęli miejsca na podium. Są naprawdę silni, w dobrej formie. Warto popatrzeć w jaki sposób mistrzowie sprzed lat potrafią szybko pedałować.
W niedzielnym maratonie startowali przedstawiciele Bankowego Towarzystwa Rowerowego z Nałęczowa, gdzie 1 czerwca odbędzie się czwarta edycja Skandii. Ryszard Bednarczyk - informatyk (1963), Ziemowit Gil - prawnik (1973), Przemysław Gil - urzędnik (1974), Leszek Aftyka - księgowy (1969) - w Bielawie pokonali dystans Medio. Byli także w Szczawnie Zdroju i Chodzieży. Zamierzają uczestniczyć we wszystkich sześciu edycjach.
I wszyscy oni razem zapraszają do Nałęczowa, gdzie szykuje się wielka impreza rowerowa. Będzie dużo niespodzianek i dużo nagród. I oczywiście mistrzostwa Polski dziennikarzy w maratonach MTB.
Piotr Kurek
Mini Magdalena Hałajczak (Kons-Bet Fan Zielona Góra), Piotr Sułek (RMF FM Mountain Dew)
Medio Dorota Warczyk (LKK Start Tomaszów Mazowiecki), Mateusz Zoń (KROSS Racing Team)
Grand Fondo Andrzej Kaiser (DHL - Author)