Warszawscy rowerzyści narzekają że stojący przed bielańskim ratuszem zadaszony stojak na rowery jest niepraktyczny, a do tego kosztował aż 30 tys. złotych
Trzeba się naprawdę mocno napocić, aby do tego stojaka przypiąć rower – mówi oburzony pan Grzegorz, rowerzysta z Bielan.
To pięciomiejscowy, zadaszony stojak rowerowy, który zlokalizowany jest przed Urzędem Dzielnicy Bielany. – Nie spełnia on wytycznych zawartych w podpisanym przez prezydent stolicy dokumencie o standardach projektowych i wykonawczych dla systemu rowerowego – mówi Marcin Jackowski z Zielonego Mazowsza.
Rowerzyści narzekają przede wszystkim na wymiary.
– Zamiast zalecanej wysokości 60 – 80 cm mamy 110-centymetrowy stojak. Tym samym jest on na równi z kierownicą przeciętnego roweru. Natomiast rozstaw miejsc w stojaku zamiast 120 ma 60 cm. To utrudnia parkowanie jednośladów – podkreśla Jackowski.
Cyklistów bulwersuje także kwota, jaką urzędnicy przeznaczyli na ten cel. – Na zakup tego bubla i sprowadzenie go z Czech wydano ponad 30 tys. zł. Za te pieniądze można było zakupić ok. 50 zwykłych stojaków – oblicza Jackowski.