Niedługo wzdłuż białostockich ulic mogą zawisnąć dziesiątki ogłoszeń z powyższym hasłem. Adresatem niebieskich tablic mają być kierowcy. Celem akcji - wzrost wzajemnej tolerancji między użytkownikami dwóch i czterech kółek
Tablica nie jest specjalnie wielka - około metr na kilkadziesiąt centymetrów. Tło niebieskie, litery białe i wyraźne. Na samej górze adresat: "Kierowco". W ostatnią literę wpisana uśmiechnięta buźka. Potem biały okrąg, jak na informacyjnych znakach drogowych, a w nim rower i hasło: "rowerzysta też człowiek". Na dole miejsce na logo sponsora.
- Koszt jednego takiego banera to 50 zł. Chciałbym, żeby było ich kilkaset. Do tego ulotki, naklejki, kamizelki odblaskowe - mówi pomysłodawca akcji, białostocki biznesmen, społecznik i cyklista Waldemar Mierzejewski.
- Powoli przybywa nam w mieście ścieżek rowerowych, ale upłynie ze 100 lat, zanim będzie ich wystarczająco wiele, żeby rowerzyści byli bezpieczni. A tu potrzeba natychmiastowych rozwiązań. Cóż jest prostszego niż apel do naszej świadomości, apel o wzrost wzajemnej tolerancji i uwagi. Apel do kierowców i do rowerzystów, z uśmiechem - objaśnia swoje intencje Mierzejewski.
Dobrze wie, o czym mówi. Jeździ zarówno samochodem, jak i rowerem. Podkreśla, że rowerzystom jeżdżącym po białostockich ulicach można zarzucić wiele.
- Tyle że w kolizji z samochodem to oni są słabszą stroną. Nie mają żadnych szans - uważa.