Za niespełna trzy tygodnie w szwedzkim Gaellivare ruszy karuzela Pucharu Świata w biegach narciarskich. Do grona ścisłych faworytek znów będzie należała Justyna Kowalczyk.
- Nie przeszkadza mi to, już zdążyłam się oswoić z taką sytuacją - bez fałszywej skromności przyznaje studentka katowickiej AWF, dodając jednak, że w pierwszych startach sezonu nie spodziewa się wielkich sukcesów.
Jej trener Aleksander Wierietielny także jest wyraźnie zadowolony z okresu przygotowawczego.
- Udało nam się zrealizować wszystkie plany, podobne zresztą do ubiegłorocznych, bo po co zmieniać coś, co się świetnie sprawdziło - stwierdził szkoleniowiec.
- Wprowadziliśmy jednak pewną nowinkę do treningów: Justyna jeździła na wyczynowym rowerze. Nawiasem mówiąc, aby go dostać musieliśmy odbyć mocną rozmowę z działaczami Polskiego Związku Narciarskiego. Chciano na przykład kupić nam rower amatorski, a my jesteśmy przecież zawodowcami…
Prezes PZN, Apoloniusz Tajner, nieco tonował tę wypowiedź.
- Wystarczyła jedna rozmowa i związek kupił odpowiedni rower. Był to jednak wydatek aż 11.000 złotych, więc wymagał konsultacji - uściślił szef polskiego narciarstwa.
Justyna Kowalczyk okazała się całkiem utalentowaną… kolarką.
- Sprzęt ma taki, że może startować w Tour de France. Podczas zgrupowania w Sierra Nevada wjeżdżała na górę o różnicy 2.000 metrów. Za pierwszym razem zajęło jej to 2,5 godziny, natomiast podczas ostatniego, siódmego treningu, urwała z dwóch godzin aż siedem minut - opowiadał Wierietielny.
- Ale jeździłam tylko pod górkę, bo tak wolę. Na dół chyba się boję - ze śmiechem dodała sama biegaczka.
Rower to być może odpowiednik bułki z bananem a la Adam Małysz, ale najważniejsze są narty. Tych Kowalczyk będzie miała pod dostatkiem.
- Raz do roku na lodowcu w Norwegii zbierają się przedstawiciele największych firm produkujących narty. Przywożą kilka tysięcy par "desek", a serwismeni najmocniejszych reprezentacji wybierają z nich te, dla swoich zawodników i zawodniczek. Teraz mieliśmy tam swoich ludzi. Justyna ma do dyspozycji 10 par treningowych, 20 testowych i 50 startowych, które codziennie trzeba "naoliwić" - wyliczył Wierietielny.
To jednak nie koniec ciekawostek - prawdopodobnie w tym sezonie Kowalczyk będzie też korzystać z nart nie wymagających smarowania.
Wystarczy je przetrzeć papierem ściernym. Nie da się na nich osiągnąć znakomitych wyników, ale też nie traci się zbyt wiele, a to bardzo ważne, bo w minionym sezonie trzy razy nasz serwismen Ulf Olsson mocno się pomylił - dodał szkoleniowiec naszej biegaczki.