Skoro strażnicy miejscy jeżdżą po Gorzowie, Toruniu czy Poznaniu, to dlaczego nie po Zielonej Górze. Domaga się tego Stowarzyszenie Rowerem Do Przodu. Ale szybciej na rowery wsiądą policjanci.
Maciej Stadniczuk, jeden z pomysłodawców rowerowych patroli w Zielonej Górze, często jeździ do Holandii. - Tamtejsi policjanci mówią, że dwie osoby na rowerach to tak jak dwanaście osób na nogach. Dostają zgłoszenie, wpadają w uliczkę i robią porządek. Dojeżdżają na miejsce o wiele szybciej niż radiowóz - tłumaczy.
Rowerowy patrol mógłby kontrolować tych, którzy jeżdżą bardzo szybko po deptaku i stwarzają niebezpieczeństwo dla pieszych. W śródmieściu nie można jeździć szybciej niż 20 km na godzinę. - Porządni rowerzyści nie muszą się niczego obawiać. Ich patrol nie będzie nękać, bo nie ma ku temu podstaw. Chodzi nam głównie o gimnazjalistów jeżdżących na bmx-ach bez hamulców. Robią złą opinię rowerzystom i chcemy ich nauczyć kultury - twierdzi Robert Górski ze Stowarzyszenia Rowerem do Przodu.
W Polsce patrole rowerowe można spotkać m.in. w Gorzowie, Poznaniu, Wrocławiu czy Toruniu. - W naszym mieście ten pomysł się sprawdził. Strażnicy jeżdżą zarówno na rowerach, jak i motorowerach. To idealna sprawa. Korki dla tych patroli nie istnieją - mówi Mirosław Bartulewicz, p.o. rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Toruniu. Pomysł jednośladów sprawdził się w całym województwie kujawsko-pomorskim. Podobne formacje istnieją w Grudziądzu, Bydgoszczy czy Włocławku.
- Rowery muszą być wysokiej klasy, żeby nie trzeba było ich ciągle serwisować. Górale, rama z lekkich stopów, amortyzacja na przód, napęd i hamulce tarczowe wyższej klasy, nieprzebijalne opony. Wersja damska i męska. Kosztują około 2-3 tys. zł. Chodzi o to, żeby nie rozleciały się po roku. Mamy układy w sklepach rowerowych, załatwimy strażnikom duże zniżki na zakup i serwis. Sklep może w zamian chwalić się, że serwisuje sprzęt funkcjonariuszom. Może uda się nawet znaleźć sponsora na sprzęt? - zastanawia się Górski.