Jestem przestępcą, bo jechałem na rowerze po trzech piwach?! Do tego ta kwota, jaką musiałem zapłacić... szaleństwo! - opowiada holenderski dziennikarz Bert van der Linden, który o swoich problemach z polskim prawem napisał duży reportaż do poczytnego w Holandii portalu.
Zdał relację godzina po godzinie, jak przed północą wyjechał na rowerze w poszukiwaniu restauracji, jak został zatrzymany po wypiciu trzech piw i jak wyglądała noc spędzona w areszcie. Napisał m.in. o pobudce przed siódmą, śniadaniu w celi ("cztery kromki chleba, kupa masła i coś, co wyglądało na dżem") i o tym, że na komisariacie musiał się rozebrać do bielizny. I dodał, że w Holandii to nie do pomyślenia.