Ponad tysiąc kilometrów przez Czechy, Słowację, Austrię i Włochy Rumiak pokonywał tak długo, bo ciągnął na rowerowej przyczepie wierną, miniaturową kopię polskiego pawilonu. Oryginał stoi w weneckim Giardini, na terenie biennale, i właśnie on był celem podróży. Rumiak chciał w ten sposób udowodnić, że na prestiżowym biennale może znaleźć się każdy artysta. Wystarczy, że sam zbuduje sobie pawilon i zawiezie go na miejsce. Udało mu się nie tylko to, ale także zdołał rozbić swój minipawilon na schodach tego prawdziwego.