Ratusz zrobił pierwszy poważny krok, żeby ułatwić życie rowerzystom. Na początku września prezydent miasta podpisała zarządzenie regulujące zasady projektowania ścieżek rowerowych, ustawiania stojaków i bezpiecznego poruszania po mieście. Eksperci dokument chwalą, ale obawiają się, że jego zapisy nie będą wprowadzane w życie.
- Wzorowaliśmy się na doświadczeniach państw zachodnich, m.in. holenderskich, w których ruch rowerowy jest bardzo dobrze rozwinięty - wyjaśnia Marek Utkin z biura drogownictwa i komunikacji urzędu miasta. - Ten dokument pozwala nam uniknąć niepotrzebnych sporów z projektantami, którzy proponują na przykład kąt prosty na zakrętach - dodaje. Teraz promień łuku jest jasno określony i wynosi co najmniej cztery metry. To dzięki temu, jak twierdzą urzędnicy, rowerzystom uda się m.in. zachować odpowiednią prędkość, ok. 20-30 km/godz., bez konieczności zwalania.
To niejedyne udogodnienie - twórcy zarządzenia zalecają również, żeby ścieżki był szersze przy skrzyżowaniach, gdzie więcej niż jeden rowerzysta musi czekać na zmianę świateł. Dokładnie określone są także szerokości dróg dla jednośladów. Te uzależnione są od ilości pojazdów, jakie nimi przejeżdżają w ciągu godziny. Ścieżki jednokierunkowe, którymi przemieszcza się maksymalnie 150 rowerów, muszą mieć szerokość 1,5 m, a te, gdzie jest większe natężenie ruchu (ponad 750 rowerów na godzinę) - 3,5 m. Wszędzie, gdzie tylko jest to możliwe, drogi rowerowe mają być oddzielone od jezdni roślinnością, by nie służyły za parking dla samochodów.
Dokument określa także wymiary pasów dla rowerów, które mają znajdować się na jezdniach. - Wcześniej nie było takich regulacji, więc to jest duży krok w przód - ocenia Aleksander Buczyński z Zielonego Mazowsza. Dodaje jednak, że największym problemem będzie egzekwowanie tych zasad. - Do tej pory właściciele terenów niechętnie układali nawierzchnię bitumiczną na ścieżkach. Obawiam się, że teraz może być podobnie - dodaje. A właśnie taka nawierzchnia ma się pojawić na drogach.