Troje młodych ludzi jedzie rowerami do Syrii. Nie obawiają się niebezpieczeństw i trudów trasy. Przemek (26 lat) mieszka w Wałbrzychu i jest absolwentem Akademii Rolniczej. Ewa (23 lata) z Wrocławia studiuje psychologię. Bartek z Krosna (28 lat) jest przewodnikiem. Połączyła ich miłość do podróży. W styczniu pojadą rowerami do Izraela przez Węgry, Rumunię, Turcję, Syrię i Jordanię. Pokonają w sumie około 6 tysięcy kilometrów. Chcą zrobić trening przed podróżą dookoła świata, którą planują na jesień.
Wyprawa jest niebezpieczna, sytuacja polityczna w niektórych krajach zmienia się z dnia na dzień. - Problem jest w Syrii, gdzie obowiązują rygorystyczne zasady - mówi Przemek Kapuściński. Potwierdza to Marcin Korzonek z Wrocławia, który założył największy portal o rowerach www.wrower.pl. Kilka lat temu przejeżdżał przez Syrię. - Tubylcy nie zawsze przyjaźnie traktują turystów. Mieliśmy taką przygodę, że zostaliśmy obrzuceni przez nich kamieniami i owocami- mówi.
Dodaje, że niezbędne są tabletki do oczyszczania wody. Sam nabawił się niestrawności, dlatego o tym przypomina. - Jedzenie też jest ciężkostrawne dla Europejczyków - ostrzega. W Syrii nie można się również wydać z zamiarem odwiedzenia Izraela. Władze odmawiają takim osobom wjazdu na terytorium. W deklaracji wizowej nie może być informacji o tym kraju.