Na rowerach towarzyszyli mu na początku dwaj strażnicy miejscy i młodzież z kolarskiego klubu. Jednak oni wieczór spędzili już w domach. A przed Henrykiem Fortońskim 3600 kilometrów trasy, aż na Gibraltar To moja druga co do długości wyprawa. Będzie trudna, bo kilka etapów prowadzi przez Alpy i Pireneje. Przejadę prawdopodobnie m.in. przez okolice Grenoble, gdzie niedawno wydarzył się tragiczny wypadek polskiego autokaru – wyjaśnia. – Jestem solidnie przygotowany. Myślę, że dotrę do celu zgodnie z planem, 11 października.
Tak jak w kinie
W 1985 r. Fortoński pracował w wałbrzyskiej kopalni „Thorez”. To wtedy miał nieszczęśliwy wypadek. Jak opowiada, „przeciągnął go przenośnik”. Potem było długie leczenie i amputacja lewej nogi, do kolana. Na początku nie umiał poradzić sobie z nową sytuacją. W pokonaniu kryzysu pomógł mu sport. Dzięki niemu spełniał swoje marzenia – brał udział w maratonach na wózkach inwalidzkich, uprawiał koszykówkę – był nawet dwa razy mistrzem Polski w tej dyscyplinie.
– Kilka lat temu w amerykańskim filmie zobaczyłem niepełnosprawnego kolarza, który przejechał na rowerze 3000 kilometrów. Pomyślałem, że ja też spróbuję i zaczęło się – opowiada Fortoński. Od tamtej pory już wiele razy poprawił wynik bohatera filmu.