Jak szacują specjaliści, stworzenie spójnej i efektywnej sieci dróg rowerowych dla dużego miasta kosztuje mniej więcej tyle, ile zakup dwóch tramwajów - czytamy na stronie internetowej Związku Powiatów Polskich. W skali wydatków na utrzymanie infrastruktury samochodowej jest to niewielka kwota.
Niedawno, podczas Światowego Dnia Protestu Nagiego Rowerzysty, wielbiciele dwóch kółek w wielu miejscach na świecie protestowali nago przeciwko antyrowerowej i antyekologicznej polityce władz miejskich. Ta radykalna akcja miała symbolizować ich poczucie bezradności i "nagości" w ruchu ulicznym. Szczególnie nasilone były manifestacje rowerzystów w Madrycie, prawdopodobnie dlatego, że w mieście tym jest zaledwie kilka tras rowerowych i widok rowerzystów należy tam do rzadkości. Rzecz jest ciekawa o tyle, że Hiszpania jest jednym z dwóch krajów UE nie posiadających jednolitej polityki prorowerowej. Tym drugim krajem jest oczywiście Polska.
Podstawowy wniosek, jaki możemy wyciągnąć z doświadczeń państw, które z problemem zatłoczonych miast borykały się znacznie wcześniej niż my, brzmi - jedynym sposobem na utrzymanie mobilności samochodu jest ograniczenie korzystania z niego. Dla nas, społeczeństwa zaczynającego dopiero przygodę z motoryzacją, takie stwierdzenie może brzmieć paradoksalnie. Niestety, zbyt wiele jest dowodów na jego słuszność, by je w jakikolwiek sposób kwestionować. Prawdziwe paradoksy natomiast występują w naszej komunikacyjnej rzeczywistości tak powszechnie, że często ich nie zauważamy...