Polskie prawo nie gwarantuje nam bezpieczeństwa na drodze - twierdzą rowerzyści i zapowiadają zaskarżenie ustawy o ruchu drogowym do Trybunału Konstytucyjnego.
A chodzi o jeden zapis w Prawie o ruchu drogowym, a właściwie jego brak. W2001 roku Sejm zdecydował o wykreśleniu z ustawy art. 27 ust. 2. Przepis ten dawał rowerzystom bezwzględne pierwszeństwo na ścieżce rowerowej.
Od tego czasu pojazd jednośladowy, który zbliża się do skrzyżowania, musi przed wjazdem na jezdnię ustąpić pierwszeństwa samochodom na przykład skręcającym w prawo. Natomiast rowerzyści muszą się zatrzymywać przed każdym skrzyżowaniem i sprawdzić, czy nie jedzie samochód.
Chcą równouprawnienia
Rowerzyści uważają, że posłowie -- wprowadzając tę zmianę -- odebrali im prawa na drodze. -- Czujemy się jak pojazdy drugiej kategorii -- mówi Marcin Hyła, członek stowarzyszenia Miasta dla Rowerów. -- W dodatku nasza sytuacja jest coraz gorsza. Choć jest więcej ścieżek rowerowych, to polscy kierowcy mają coraz gorsze nawyki. Najczęściej skręcają z impetem w prawo i wjeżdżają w rowerzystów -- twierdzi Hyła.
Odwrotnie niż w całej UE
Usunięcia spornego artykułu broni Maciej Wroński, dyrektor departamentu transportu samochodowego Ministerstwa Transportu. -- Usunięto ten przepis, bo nie był słuszny i powodował wypadki. Rowerzyści w tym przypadku zostali potraktowani tak jak piesi, którzy na przejściu też nie mogą wtargnąć na jezdnię bezpośrednio pod nadjeżdżający pojazd. Ruch rowerowy nie ma pierwszeństwa przed innymi.