- Jeżdżę po całej Polsce rozdając opaski i kamizelki odblaskowe spotkanym po drodze dzieciom i rowerzystom - mówi Maciej Stawinoga, okrzyknięty "odblaskowym Aniołem ze Szczecina". Ten pozytywnie zakręcony chłopak dojechał również do Grudziądza.
Do naszego miasta jak i do innych dociera rowerem. Swoją misję rozpoczął 13 stycznia i od tego dnia na swoim jednośladzie przejechał już ponad 45 tys. km.
Rozpędziło go traumatyczne przeżycie
Co go do tego skłoniło?
- Tuż za moimi plecami doszło do wypadku, w którym zginęło dziecko - niechętnie wspomina Maciej. - Wtedy w mojej głowie zrodził się pomysł, że trzeba jakoś zadziałać, że trzeba zapobiegać takim tragediom. Wsiadłem na rower i jadę przed siebie. Jadąc szczecinianin zatrzymuje się na stacjach benzynowych, puka do firm ubezpieczeniowych, instytucji i organizacji, które zajmują się bezpieczeństwem na drogach. Prosi o opaski odblaskowe, kamizelki, trójkąty. Potem rozdaje je osobom spotkanym na drogach za miastami. W ten sposób - jak sam twierdzi - oddał już kilka tysięcy bezpiecznych gadżetów. Robi to zupełnie bezinteresownie.
Spotkani ludzie dziwią się
- Liczę tylko na ludzi, dotąd większość kibicuje mojej akcji - dodaje radosny Anioł. - Jesienią i zimą jest najgorzej, drogi są śliskie, mokre, a i śnieżyce się zdarzają. Miałem już kilka wypadków. Ale cóż... nie ma co się rozczulać, trzeba jechać. "Pomorska", do której redakcji w Grudziądzu, zawitał Anioł, już od kilkunastu miesięcy czynnie patronuje akcjom podnoszącym bezpieczeństwo na drogach. Pozyskiwaliśmy odblaski od sponsorów, rozdawaliśmy je dzieciom i dorosłym. Aniołowi ze Szczecina również podarowaliśmy kilka takich elementów. Aby dał je napotkanym na swej drodze ludziom.
- Super! Cieszę się i wielkie dzięki - mówił zadowolony Maciek. - Fajnie, że podejmujecie takie inicjatywy. Każdy głos jest potrzebny, żeby dotarło do ludzi jak ważną sprawą jest noszenie odblasków. One naprawdę mogą uratować życie! Mało kto zdaje sobie z tego sprawę. O tym, że grudziądzanie nie odczuwają potrzeby noszenia odblasków, szybko się przekonaliśmy, gdy wyszliśmy razem z Aniołem na ulice miasta. Żaden z kilku spotkanych przez nas rowerzystów nie posiadał na swoim ubraniu odblasku.