Wystartował z Władywostoku i chce dojechać do Lizbony. To 13 tysięcy kilometrów! A on je pokonuje na rowerze!
Jeden z noclegów wypadł egzotycznemu gościowi w... Zbąszyniu!
Naoto Kurihara mieszka wraz z żoną i dwójką synów w Los Angeles. Ma 46 lat i jest programistą. Jego marzeniem była jak najdłuższa podróżna dwóch kółkach. Jako 13-latek przeczytał artykuł o kobiecie, podróżującej rowerem po Ameryce Południowej. - Uwielbiam jeździć rowerem i przejechałem już w ten sposób kontynent, na którym mieszkam - z uśmiechem tłumaczy Naoto. Jego rower ma już 26 lat i został zrobiony na specjalne zamówienie, jako że nasz rozmówca jak na Japończyka jest nietypowego wzrostu - ma ok. 2 m. W trasie, którą akurat pokonuje, jedyną awarią, jaka dotychczas nastąpiła było złamanie ośki w przednim kole. Rower sprawuje się więc doskonale!
Do Europy przez Azję
Pod koniec kwietnia Naoto wyruszył w swą podróż do Europy. Najpierw samolotem do Tokio, a potem autobusem do Fushiki, by tam wsiąść na prom i dojechać do Władywostoku, skąd ruszył już rowerem. Niestety, z konieczności część trasy - bo ok. 2 tys. km przez Rosję - musiał pokonać koleją. Władze rosyjskie nie zgodziły się na przejazd rowerem.
- Podziwiam po drodze piękne widoki, budowle i mieszkańców - nasz gość z zadowoleniem wspomina minione tygodnie. Codziennie pokonuje trasę ok. 100 km i jak na razie nie narzeka na żadne dolegliwości zdrowotne. Jego bagaż to 60 kg, a znajduje się w nim wszystko, co może się przydać w tak niesamowitej podróży, począwszy od butelek z wodą po miniaturowy komputer.
- Na całej trasie jest sporo słońca, dlatego lubię gdy pada deszcz, problemem dla mnie jest wiatr - dodaje turysta. Z całej podróży ma już jakieś tysiąc zdjęć, ze Zbąszynia również. - To bardzo stare i przyjazne miasto - stwierdza obieżyświat. Kolejny nocleg będzie już w Niemczech, a konkretnie we Frankfurcie nad Odrą. By dotrzeć do Lizbony w drodze będzie jeszcze jakiś miesiąc, a potem już tylko pozostanie powrót samolotem do Los Angeles.