Do pracy nie ma blisko, bo prawie 70 kilometrów. Dojeżdża codziennie w jedną i drugą stronę. Pewnie nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że dojeżdża rowerem. Z Łowicza do Łodzi i z powrotem. I tak od lat
Wstaje w środku nocy. Kto może śpi wtedy snem snem sprawiedliwego. Ale nie pan Andrzej, który o już o godzinie pierwszej robi "poranną" toaletę. Golić się nie musi, bo zrobił to wieczorem. A choć spał zaledwie trzy godziny twierdzi, że jest wyspany. I mimo, że nie ma czasu na śniadanie, bo "liczy się każda minuta" - wydaje się, że nie wyobraża sobie innego środka transportu niż rower. W końcu zaczyna trzygodzinny kolarski wyścig. Wyścig z czasem, ciężarówkami i każdym z sześćdziesięciu ośmiu kilometrów trasy.