To kuriozum, że miasto, które dusi się w korkach, prowadzi politykę antyrowerową. 30 proc. wrocławskich ścieżek rowerowych nie nadaje się do jazdy, są nierówne, trzeba po nich kluczyć - mówi Cezary Grochowski z Dolnośląskiej Fundacji Ekorozwoju
Wiele tras rowerowych we Wrocławiu to miejsca niebezpieczne zarówno dla cyklistów, jak też pieszych. Ścieżki nie są oddzielone od chodników, łatwo tam o zderzenie przechodnia z rowerzystą.
Opis takich niebezpiecznych punktów w mieście zawiera raport "Polityka rowerowa Wrocławia" złożony w czwartek przez rowerzystów w Urzędzie Miejskim. Opracowanie zawiera informacje o miejscach, gdzie rowerzyści napotykają na szczególne utrudnienia w jeździe. - Z pozoru wszystko wydaje się w porządku z trasami rowerowymi, wciąż powstają nowe. Ale gdy spróbuje się nimi jeździć, okazuje się to mało komfortowe i często niebezpieczne - mówi Grochowski. - Ścieżki są nierówne, często trzeba przejeżdżać z jednej na drugą stronę jezdni, bo nagle się urywają. A krawężniki są tak wysokie, że po pół roku jazdy trzeba ponownie centrować koło.