Czas w końcu to powiedzieć. Ścieżki rowerowe w Gdyni to po prostu amatorszczyzna, zupełnie nieprzemyślana idea, zarówno na poziomie koncepcyjnym, jak i wykonawczym. W folderach i mapkach rowerowych wydawanych przez Urząd Miasta wygląda to pięknie, statystyki przyrostu kilometrów ścieżek rowerowych rosną z roku na rok, rzeczywistość jest jednak zupełnie inna. Ścieżki rowerowe w Gdyni to w głównej mierze narysowana farbą na chodniku gruba biała kreska, zresztą już w wielu miejscach niewidoczna, vide ul. Morska. Takie ścieżki nie zapewniają żadnego komfortu jazdy, a poza tym stanowią ogromne niebezpieczeństwo, wszak ruch pieszy i rowerowy jest wrzucony do jednego worka - 99 proc. pieszych nie zwraca uwagi na linie, co prowokuje sytuacje niebezpieczne.
Również i drogi rowerowe budowane przy ciągach komunikacyjnych, np. na części ul. Morskiej, Różowej, Władysława IV, polegające na odmiennym kolorze kostki brukowej dla pieszych i rowerów, zupełnie nie zdają egzaminu. Piesi i tak nie respektują tego podziału, który często jest zupełnie nielogiczny, jak np. na przystanku przy ul. Morskiej na wysokości IV Liceum. Ścieżka rowerowa przebiega tam zaraz przy przedniej części wiaty, więc nie ma możliwości, żeby ludzie oczekujący na autobus tam nie stali. Czy tak trudno było skorzystać z dobrych przykładów sąsiedniego Gdańska? Tam ciąg pieszy jest klarownie oddzielony od pasa rowerowego pasem zieleni, bądź też krawężnikiem (vide al. Grunwaldzka, ul. Hallera). Nie mówiąc już o nawierzchni tych traktów ze specjalnej kruszonej cegły...
Kolejny problem to brak spójnego planu rozwoju ścieżek. Patrząc na mapę tras rowerowych w Gdyni, trudno powstrzymać uśmiech politowania. Trasa na Chwarznie - kilkaset metrów, bez planu poprowadzenia dalej - droga donikąd, podobnie przy ul. Władysława IV - dalej nie da rady przejechać, ul. Zielona - itd. A niedopatrzeniem graniczącym ze skandalem jest brak drogi rowerowej wzdłuż Estakady Kwiatkowskiego - mieszkańcy Obłuża nie mają szans dojechać rowerem do Centrum - tym bardziej że jakoś na nowej Janka Wiśniewskiego drogi rowerowej również nie widać! Jakiż ogromny to kontrast z Gdańskiem - który do ścieżek podszedł z głową i postępuje wedle planu kompleksowego. I szumne decyzje o budowie ścieżek dla całego Trójmiasta, pod którymi podpisali się również włodarze Gdyni, nic nie zmienią, jeśli ścieżki budowane będą w taki sam jak dotąd sposób. Nie potrafię zrozumieć władz Gdyni, która sama siebie nazywa miastem ekologicznym. Czas upomnieć się o spełnienie obietnic wyborczych, jakimi ścieżki rowerowe (porządne - nie atrapy!!) między innymi były!