We Francji nikt już nie ma wątpliwości, że hegemonia samochodów w miastach należy do przeszłości. Ustawowo zmieniono priorytety w planowaniu miast i wprowadzono udogodnienia dla słabszych uczestników ruchu: niepełnosprawnych, pieszych i rowerzystów
Olivier Schneider, francuski aktywista rowerowy polskiego pochodzenia, odwiedza największe miasta Polski z serią wykładów o francuskiej polityce rowerowej. W środę o vélorution, czyli francuskiej rewolucji rowerowej, opowiadał we Wrocławiu.
Rozmowa z Olivierem Schneiderem
Agata Saraczyńska: Vélib to nazwa paryskiego roweru miejskiego. Czy francuska vélorution to 24 tysiące rowerów, które od 2007 roku można wypożyczyć w Paryżu?
Olivier Schneider: W żadnym wypadku. Paryski rower miejski to spektakularny sukces długoterminowej polityki, którą Francja rozpoczęła po uświadomieniu sobie zgubnego wpływu obowiązującego przez lata stwierdzenia de Gaulle'a, że rozwój miast musi zostać dostosowany do rozwoju motoryzacji. I choć wielu Francuzów krytykuje vélib - bo nie rozwiązuje on wszystkich problemów osób poruszających się po mieście własnymi rowerami - to jednak sukces paryskiej wypożyczalni ma znaczenie kulki śnieżnej urastającej do rozmiarów lawiny. To sygnał, że rewolucji rowerowej już nie można powstrzymać.