Wiosna i jesień to trudny czas dla rowerzystów. Deszcz, ukryte pod kałużami dziury w drodze i silny wiatr to przeciwnicy, z którymi musimy się zmagać. W poradniku przedstawiamy jak jeździć rowerem w taką pogodę.
Wbrew pozorom deszcz nie jest wielką przeszkodą w codziennej jeździe na rowerze, o czym może świadczyć popularność tego środka transportu w deszczowych i raczej chłodnych krajach takich jak Norwegia, Szwecja, Dania czy Holandia. Wbrew pozorom to upał jest większą przeszkodą - dlatego w południowych krajach rower jest rzadko używany.
Wiosną, jesienią, a nawet zimą - która w Polsce często z jest przedłużeniem poprzedniej pory roku - wiele osób chowa swój rower do piwnicy i garażu, poddając się bez walki. Tak naprawdę problem bardziej tkwi w przyzwyczajeniu, tradycji i lenistwie, niż jest on zasadny. Zachęcamy więc, aby nie porzucać roweru w czasie, kiedy to robi większość użytkowników.
Problem odpowiedniego przygotowania się do deszczowej pogody podzieliliśmy na sytuacje, kiedy chcemy jeździć w mieście, na drodze oraz w terenie (zazwyczaj na rowerze górskim).
Rower w mieście zazwyczaj używamy do komunikacji - na przykład w drodze z domu do pracy, szkoły czy na uczelnię. Najwygodniej jeździć na rowerze w zwykłych - codziennych ubraniach, tak aby nie było potrzeby przebierania się. Deszcz zmusza nas do użycia ubrań odpornych na wodę. Do wyboru mamy kurtki, specjalne poncza i peleryny rowerowe oraz spodnie przeciwdeszczowe i ochraniacze na buty.
Zastosowanie zwykłej kurtki turystycznej, którą posiada większość z nas, wydaje się być najprostszym rozwiązaniem. Niestety ma ono pewne poważne minusy. Po pierwsze nie chroni nóg przed deszczem, a jazda w mokrych spodniach, gdy przyklejają się do ud nie należy do przyjemnych. Po drugie nasze dłonie pozostają odkryte. Po trzecie w dopasowanej kurtce przeciwdeszczowej będziemy się pocić, nawet jeśli jest ona wyposażona w membranę oddychającą.
Wraz z nieprzemakalną kurtką dobrze jest założyć spodnie przeciwdeszczowe. Do dyspozycji mamy lekkie, które niestety przy bardzo intensywnych opadach mogą przemoknąć, lub cięższe gumowane - na pewno nie przemokną, choć ze względu na brak oddychalności będziemy się w nich pocić i zwykłe spodnie będą równomiernie wilgotne. Do tego rozwiązania przydadzą się też nieprzemakalne rękawiczki.
Plusem jest duża swoboda ruchu i niewiele elementów do spakowania - jedynie spodnie i rękawiczki, przy założeniu, że kurtkę nosimy na sobie niezależnie czy pada deszcz czy nie.
Najlepsze zabezpieczenie przed deszczem na rowerze daje ponczo, zwane peleryną. To jakby bardzo prosta wersja kurtki - składa się z dużego prostokątnego, nieprzemakalnego kawałka materiału złożonego na pół. Na zgięciu znajduje się otwór na głowę, gdzie przymocowany jest kaptur. Konstrukcja jest bardzo prosta i chroni nie tylko górną część naszego ciała - jak kurtka, ale też dolną - czyli nogi. Jest to możliwe dzięki temu, że ponczo przykrywa także kierownicę rowerową. W ten sposób tworzy się jakby "namiot" nad naszymi kolanami chroniący przed deszczem. Równie istotna jest konstrukcja otwarta całości, dzięki czemu pod ponczem praktycznie nie pocimy się. Może ono - a nawet powinno - być całkowicie wodoodporne, gumowane. Nie trzeba używać drogich oddychających materiałów. Dobre ponczo nie kosztuje majątku - tak jak kurtka (dobra kurtka z GoreTex'u kosztuje około 1000 zł).
Do wad peleryny rowerowej należy większy opór powietrza (przez dużą przednią powierzchnię) oraz narażenie na nagłe podmuchy wiatru. Niektóre konstrukcje mogą także utrudniać sygnalizowanie skrętu - dlatego ponczo rowerowe powinno być otwarte z boku.
Z ponczem w Polsce jest tylko jeden problem - trudno kupić dobry model. Mieszkańcy dużych miast mogą kupić bardzo tanią pelerynę w jednym z popularnych sklepów meblowych - IKEA. Za ponczo przeciwdeszczowe KNALLA zapłacimy tylko ok. 30 zł
Jeśli będziemy jeździć w kurtce i spodniach przeciwdeszczowych, czy nawet w ponczo pozostaje problem przemakania butów. Jadąc na rowerze woda kapie nie tylko od góry, ale także tryska od dołu z rozbryzgiwanych kałuży. Możemy jednak się zabezpieczyć zakładając specjalne ochraniacze przeciwdeszczowe na buty. Świetnie spełniają one swoja rolę i są łatwe w zakładaniu.
Do miasta wybierzmy luźny, materiałowy model. Pokrowce z obcisłego neoprenu są przeznaczone dla osób jeżdżących sportowo - trudniej się je zakłada na buty (są bardzo obcisłe).
Pamiętajmy, że w czasie deszczowej pogody jest znacznie ograniczona widoczność. Strugi deszczu, rozbryzgująca woda, szybciej zapadający zmrok oraz odbijające się w mokrej jezdni światła powodują, że kierowcom trudniej zauważyć rowerzystów na drodze. Szczególnie jak są ubrani w ciemną kurtkę oraz spodnie. Dlatego bardzo istotne jest ubieranie się w kolorowe ubrania, najlepiej w żółtych i pomarańczowych barwach. Warto mieć wtedy także zapalone światła - nawet w dzień.
Zupełnie inaczej podchodzimy do tematu, gdy zdarzy nam się jeździć rekreacyjnie lub sportowo rowerem górskim, trekkingowym czy też szosówką. Tutaj ponczo się nie przyda - będzie tylko przeszkadzało w czasie jazdy i może się wkręcić w nieosłonięte elementy napędu.
Wiosną i latem, gdy jest ciepło, wystarczy założyć lekką kolarską bluzę przeciwdeszczową i się wodą nie przejmować. Jeśli cały czas będziemy w ruchu, nawet gdy zmokniemy powinno nam być ciepło. Gdy zrobi się nieco chłodniej możemy założyć zwykłe długie spodnie rowerowe. Jeśli będzie lało solidnie - przemokniemy do cna, ale ważne, aby było nam ciepło. Kiedy deszcz przestanie padać (a wiosną i latem zazwyczaj możemy się spodziewać krótkich ulew) lekkie ubranie szybko wyschnie.
Teoretycznie możemy założyć kurtkę przeciwdeszczową oraz spodnie. Jednak zakładając, że w terenie czy na szosie nie jeździmy w tempie spacerowym i tak będziemy mokrzy - ale od własnego potu. I na niewiele zdadzą się tutaj najlepsze kurtki i spodnie nawet z GoreTexu - podczas jazdy na rowerze pocimy się zbyt bardzo.
Jesienią i bezśnieżną zimą sprawa się komplikuje. Do wszędobylskiej wody dołącza zimno. A to najgorsze połączenie - szczególnie w temperaturze w okolicach zera stopni.
W każdym z powyższych przypadków możemy pomyśleć o pokrowcu - "czepku" zakładanym na kask. Dzięki niemu będziemy mieli w miarę suche włosy i nie woda nie będzie nam ciekła po twarzy.
Mimo, że w terenie nie jest aż tak bardzo istotne abyśmy byli widoczni dla innych uczestników ruchu (zakładamy że samochodów nie ma) to warto ubierać się na jaskrawe kolory. Choćby po to, żeby zobaczyli nas inni rowerzyści i piesi. Poza tym wracając z wycieczki terenowej często wjeżdżamy na szosę, gdzie już są samochody.
Tyle napisaliśmy o ubraniu się na ulewę, a co z rowerem? On także może otrzymać mały przeciwdeszczowy pokrowiec na siodełko. Zakładamy go, gdy przypinamy rower pod chmurka. Dzięki niemu siodełko będzie suche, nawet podczas ulewy.
Kto nie ma jeszcze błotników to po pierwszej przejażdżce w ulewie szybko je kupi. Ten element wyposażenia roweru jest naszą podstawową bronią chroniącą nas przed wodą.
Trudno nawet wyobrazić sobie prawdziwy rower miejski bez błotników - muszą być! Jeśli jeszcze ich nie mamy pamiętajmy, że im dłuższy błotnik tym skuteczniejszy. Najważniejsze, aby obejmował on jak największy obwód koła. Jego szerokość ma mniejsze znaczenie.
W rowerach górskich standardowo nie stosuje się błotników. Podczas jazdy w terenie w suchych warunkach są one zbędne i tylko sprawiają kłopoty. Kiedy jednak przyjdzie nam jechać po mokrej, błotnistej leśnej ścieżce zatęsknimy za nimi.
Do rowerów MTB stosuje się nieco inne błotniki niż w klasycznych jednośladach - przede wszystkim muszą one być łatwo demontowalne. Ochronę przed błotem wylatującym z przedniego koła zapewni kawałek tworzywa w kształcie płetwy mocowany na dolną rurę ramy, lub klasyczny błotnik mocowany do widelca. Na tył możemy założyć krótki błotnik mocowany do sztycy podsiodłowej, lub bardziej klasyczny po obwodzie koła.
Deszcz, a właściwie jesienna pogoda stawia przed nami pewne wyzwania związane z mokrą i śliską nawierzchnią.
Sporym problemem jest wydłużenie się drogi hamowania w mokrych warunkach. Ten problem szczególnie dotyczy rowerów z hamulcami szczękowymi - typu cantilever oraz V-brake. Klocki hamulcowe ściskają mokrą i brudną obręcz, co znacznie osłabia hamowanie. Na tą przypadłość znacznie mniej wrażliwe są rowery z hamulcami tarczowymi. Jeszcze lepiej mają właściciele rowerów z hamulcem typu torpedo oraz rolkowym - gdzie hamulec znajduje się w piaście i nie ma kontaktu z wodą.
Dodatkowym problemem jest śliska nawierzchnia i mokre opony - przed tym nie uchroni się żaden rowerzysta. Im węższe mamy opony, tym łatwiej wpaść w poślizg. Pamiętajmy także o odpowiedniej modulacji hamowania - czyli dozowaniu siły ścisku klamki, tak aby nie zablokować koła. Szczególnie istotne jest to w przypadku bardzo skutecznych hamulców tarczowych - wystarczy mały ruch jednym palcem i wpadamy w poślizg.
O ile normalnie powinniśmy korzystać przede wszystkim z przedniego hamulca, to w przypadku jazdy w czasie deszczu bezpiecznie będzie używać przede wszystkim tylnego hamulca. Zablokowanie przedniego koła kończy się prawie zawsze wywrotką.
W czasie deszczu na drodze tworzą się kałuże. Zazwyczaj są one płytkie - ich głębokość nie przekracza kilku centymetrów. Pokonywanie ich rowerem nie jest problemem - wystarczy nieco zwolnić, aby woda zbyt mocno nie rozbryzgiwała. Jest jednak jedno duże niebezpieczeństwo - zdarza się, że kałuże kryją przeszkody - kamienie, cegłówki, wyrwy lub, co gorsza, otwarte studzienki kanalizacyjne. Trafienie kołem w taką przeszkodę może się skończyć fatalnie. Z tego powodu najlepiej kałuże omijać. Jeśli nie mamy już wyjścia i musimy przejechać przez środek kałuży, starajmy się jechać jak najwolniej i nastawić się na uderzenie kołem w przeszkodę pod wodą.
Oto przykład sytuacji, gdy pod kałużą jest ukryta przeszkoda:
Podobnie jest z liśćmi jesienią - droga pokryta gęstym dywanem z liści także może ukrywać niespodzianki.
W czasie deszczu szczególnie niebezpieczne są krawężniki oraz szyny tramwajowe - mokre są bardzo śliskie. Przejeżdżając przez takie przeszkody pamiętajmy, aby najeżdżać na nie pod dużym kątem (najlepiej prostym - zupełnie prostopadle). Wtedy ryzyko upadku jest najmniejsze.
W terenie z kolei niebezpieczne są mokre bardzo śliskie korzenie. Zasada ich przejeżdżania jest podobna jak przy szynach i krawężnikach z tą jednak uwagą, że korzenie są jeszcze bardziej śliskie - czasami nawet tak jak lód.
Kiedy ulewa jest solidna pamiętajmy, że możemy skorzystać z przepisu, który pozwala nam w takim przypadku jechać po chodniku.
Podstawa prawna:
Prawo o Ruchu Drogowym
Oddział 7
Przecinanie się kierunków ruchuArt. 33.
5. Korzystanie z chodnika lub drogi dla pieszych przez kierującego rowerem jest dozwolone wyjątkowo, gdy:
3) warunki pogodowe zagrażają bezpieczeństwu rowerzysty na jezdni (śnieg, silny wiatr, ulewa, gołoledź, gęsta mgła), z zastrzeżeniem ust. 6.
6. Kierujący rowerem, korzystając z chodnika lub drogi dla pieszych, jest obowiązany jechać powoli, zachować szczególną ostrożność i ustępować miejsca pieszym.