Hamulce tarczowe w rowerach jeszcze kilka lat temu były pewnego rodzaju ekstrawagancją. Jednak wraz z rozwojem technologii, ich niezawodności, spadku masy, a przede wszystkich prostoty w eksploatacji na dobre zagościły w naszych rowerach. I to nie tylko w tych używanych do zawodów typu maratony MTB czy też do rowerów górskich w cięższych odmianach jak enduro, all mountain, freeride czy wreszcie downhill, ale także w zwykłych modelach crossowych i trekkingowych, a ostatnio także nawet w rowerach przełajowych czy szosowych!
W zależności od typu roweru, a także upodobań rowerzysty, zasobności jego portfela, wymagań oraz zastosowań, stosuje się różne rodzaje hamulców tarczowych, różne rodzaje wielkości tarcz hamulcowych, a nawet występują inne rodzaje okładzin hamulcowych czy sposobów montażu.
Co tak naprawdę dają nam hamulce tarczowe w stosunku do zwykłych hamulców szczękowych , które ściskają obręcze? Niezaprzeczalną zaletą jest ich siła hamowania – w zależności od wielkości tarczy hamulcowej i używanego modelu, jest ona wielokrotnie większa od zwykłych v-braków czy cantilever. Ponadto niewrażliwość na warunki atmosferyczne – tarcza jest zlokalizowana w środku koła, szybko oczyszcza się z wody czy błota. W dodatku w eksploatacji są dużo mniej uciążliwe, praktycznie instalujemy je i o zapominamy o nich, do czasu wymiany okładzin hamulcowych. Nic nie trzeba regulować, hamulec dobrze dotarty nie powinien obcierać tarczą o klocki, praktycznie nic się z nim nie robi. Delikatnie scentrowane koło to też nie problem, jak w przypadku hamulców szczękowych – tu nic wtedy nie obciera o tarczę. Po prostu działa!